Złożeniem wieńców przed tablicą upamiętniającą żołnierzy batalionu „Kiliński” i innych oddziałów powstańczych 21 sierpnia 2017 r. rozpoczęła się uroczystość z okazji 73. rocznicy zdobycia gmachu PAST-y przez Powstańców Warszawskich. Poprzedziła ją msza św. w kościele Wszystkich Świętych w intencji żołnierzy batalionu „Kiliński”. W obchodach wziął udział p.o. Szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.

 

Zdobycie PAST-y miało znaczenie nie tylko strategiczne i militarne, ale również moralne. Dlatego wydaje mi się, że można mówić o tym miejscu, jako o takim warszawskim Monte Cassino. Bo podobnie jak żołnierze II Korpusu gen. Władysława Andersa zdobywali niezdobyty szczyt – mówił podczas uroczystości w gmachu PAST-y p.o. Szefa Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk. Upór, determinacja, waleczność żołnierzy, niezwykła odwaga i precyzja spowodowały, że to miejsce niezdobyte, które w dużej mierze kontrolowało Śródmieście, znalazło się po kilku tygodniach ciężkich bojów w polskich rękach. Żołnierze batalionu „Kiliński” udowodnili, że dla Polaków nie ma rzeczy niemożliwych. Że odwaga i wiara w niepodległość, w wolną Rzeczpospolitą daje siłę, daje moc.

 

Z tym miejscem wiąże się jeszcze jedna, niezwykle istotna rzecz. Tutaj bije serce niepodległej Polski. Przez to, że PAST-a stała się siedzibą Fundacji Polskiego Państwa Podziemnego, Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej pokazuje, że tu w centrum Warszawy, w gmachu zwieńczonym znakiem Polski Walczącej mogą przybywać młodzi ludzie i uczyć się czym jest patriotyzm i służba ojczyźnie. Dziękuję wszystkim, którzy czynią to miejsce prawdziwym punktem edukacji historycznej na mapie Warszawy – mówił Jan Józef Kasprzyk.

 

O walkach o PAST-ę opowiadał Stanisław Brzosko ps. Socha ze środowiska batalionu „Kiliński” Światowego Związku Żołnierzy AK. Wspominał, że gmach miał solidne mury i – podobnie jak teraz – tylko jedno wejście, co utrudniało zdobycie go. My mimo większej liczebności jako atakujący byliśmy w tej sytuacji stroną słabszą. Dlatego kilka początkowych szturmów kończyło się niepowodzeniem i stratami zmuszając do opracowywania ciągle nowych planów – wspominał. Jednak podczas licznych narad doszliśmy do wniosku, że obecne metody nie działają. Tak się złożyło, że na poczcie zdobyliśmy motopompy. I kiedy udało się opracować skład mieszanki, by użyć je jako miotacze ognia doszliśmy do wniosku, że musimy jednak PAST-ę podpalić.

 

Nasz plan polegał na wybiciu otworów w bokach PAST-y, z pominięciem wchodzenia przez bramę główną. To był plan bardzo śmiały, opracowany przez ludzi i śmiałych i odważnych. W wojsku powstańczym panował bowiem niezwykły duch, niebywała śmiałość, odwaga i wytrwałość. Ostateczny szturm był opracowany bardzo szczegółowo. Kiedy udało się wybić otwory, pierwsze oddziały, które się wdarły do środka były zdezorientowane. To były ciemne pomieszczenia, z których wyskakiwali Niemcy. Znaczna ich część zeszła do piwnicy i dopiero z niej zostali wyciągnięci, ale o tym już nie mówię, bo to ogólnie znana scena, jeden z najwspanialszych triumfów powstańczych – podkreślił.

 

Uroczystości w budynku PAST-y zakończył koncert piosenek powstańczych w wykonaniu Trupy Teatralnej „Warszawiaki”.

 

nr 2 (398) 2024 luty

 

202402