Wybierz swój język

Strona głównagodło służby cywilnej
Biuletyn Informacji Publicznej

Przed Grobem Nieznanego Żołnierza w Warszawie odbyły się uroczystości z okazji 82. rocznicy bitwy pod Lenino. Wzięli w nich udział kombatanci i działacze organizacji kombatanckich, a także przedstawiciele władz państwowych, którzy oddali hołd żołnierzom 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, walczącym 12 i 13 października 1943 roku pod Lenino.

Bitwa pod Lenino była dla „Kościuszkowców” – młodych, polskich żołnierzy, którzy chcieli walczyć o Polskę i wyrwać się z nieludzkiej ziemi – krwawym chrztem bojowym. W tej strasznej walce, do której „Kościuszkowcy” stanęli przeciwko zaprawionym w walce wojskom niemieckim, co czwarty polski żołnierz poległ, został ranny, pojmany lub zaginiony.

Głos na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego zabrał Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, minister Lech Parell, który jednoznacznie zadeklarował, że zadaniem Urzędu jest mówić i pielęgnować prawdę na temat polskiej historii:

- Moim zadaniem jest odtąd przywrócić prawdę. A prawdą jest to, że krew żołnierska nie może być odtąd dzielona na lepszą czy gorszą. […] Większość z tych, którzy do Andersa nie zdążyli, wstąpiła do 1 Dywizji bo chciała po prostu wykorzystać tę jedyną pozostawioną im szansę, by wyrwać się z piekła zsyłki. Byli wcześniej takimi samymi ofiarami sowieckich represji jak andersowcy. Tak samo nienawidzili swoich oprawców. W tym roku obchodzimy 85 rocznicę masowych deportacji. Składając hołd ich ofiarom bylibyśmy winni fałszu, nie pamiętając, że tak wielu zesłańców zasiliło polskie wojsko. – mówił w swoim przemówieniu.

Podzielił się również swoją osobistą, rodzinną historią:

- Znam tę historię także z własnej rodziny. Mój krewny, zesłany wraz z matką w 1940 roku w lasy nad Morzem Białym nie tylko, że nic nie wiedział o Andersie. Wstąpienie do armii Berlinga było dla niego tak wielką szansą na powrót do Kraju, tak wielkim pragnieniem, że aby zostać przyjętym, podał się za starszego, niż był w rzeczywistości. Był w Sielcach, walczył pod Lenino a jeszcze później forsował przyczółek czerniakowski. [...] Pamiętam też bardzo dobrze moją nieprzejednaną postawę wobec niego. Byłem wówczas człowiekiem dużo młodszym, aktywnym działaczem antykomunistycznym, któremu wydawało się, że ktoś, kto walczył po tamtej stronie jest współwinny komunizmowi w Polsce. Musiało minąć wiele lat, musiałem spotkać wiele innych wspaniałych osób, żeby zrozumieć, jak bardzo go krzywdziłem swoją oceną. Sęk w tym, że tego typu niedojrzała ocena dominowała w ostatnich latach. Ale mówimy temu: koniec. – zadeklarował minister Parell.

Zwrócił się również do wszystkich tych, którzy w swoich rodzinach mają dziadków i pradziadków, którzy walczyli w polskiej armii na wschodzie i zaapelował do nich, aby byli dumni ze swoich przodków, którzy niezależnie od formacji i frontów, bili się o Polskę z niemieckim okupantem. Powtórzył również swój apel, aby nie dzielić żołnierskiej krwi i zakopywać zbędne, sztuczne podziały, które w niespokojnych czasach stają się szczególnie niebezpieczne.

Głos w trakcie uroczystości zabrał także Prezes Zarządu Głównego Związku Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych, pułkownik Czesław Lewandowski:

- Większość żołnierzy Dywizji Kościuszkowskiej i innych jednostek późniejszej 1 Armii Wojska Polskiego przeszły przez sowieckie łagry, kopalnie, bezkresy Syberii i dalekiej północy czy stepów Kazachstanu, gdzie w nieludzkich warunkach, w głodzie i chorobie, bardzo często odcięci od jakichkolwiek informacji od świata, czekali na możliwość powrotu do kraju – do Polski. – mówił płk. Lewandowski - Bohaterska walka polskich żołnierzy pod Lenino, ich samozaparcie i późniejszy szlak bojowy, to składowa naszej historii walki o wolność i niepodległość.

- Należy wyciągać wnioski z historycznych doświadczeń i błędów przeszłości. Przez pierwsze lata powojenne żołnierze, którzy przyszli z Zachodu, byli traktowani jako obywatele drugiej kategorii. Często nie mogli wrócić do kraju, a gdy wrócili – byli represjonowani. To był wielki dramat, to był wielki błąd, to była wręcz zbrodnia. […] Dziś stoimy tu razem: żołnierze 1 i 2 Armii Wojska Polskiego, Powstańcy Warszawscy, Sybiracy, więźniowie obozów koncentracyjnych i apelujemy do władz państwowych i samorządowych – nie pogłębiajcie podziałów i róbcie wszystko, aby nas łączyć. – jednoznacznie apelował Prezes ZKRPiBWP.

W trakcie uroczystości odbyła się także ceremonia wręczenia odznaczeń. Medal Pro Bono Poloniae z rąk ministra Lecha Parella i Zastępcy Szefa Urzędu, Michała Syski, otrzymał kapitan Jerzy Henkel – 101-letni już uczestnik Bitwy pod Lenino. Medale Pro Patria za zaangażowanie w pielęgnowanie pamięci o historii polskiej walki o wolność i niepodległość otrzymali: Pan Piotr Korczyński - Redaktor Naczelny Polska Zbrojna Historia, Dr hab. Piotr Rozwadowski, Pan Artur Tkacz - Burmistrz Mieszkowic, Pan Krzysztof Czerwiński - Burmistrz Drawska Pomorskiego oraz płk. Jerzy Porajski.

Po ceremonii wręczenia odznaczeń delegacje złożyły kwiaty na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza i udały się na Powązki Wojskowe, gdzie pod pomnikiem poświęconym poległym żołnierzom spod Lenino również złożono wieńce i wiązanki kwiatów.

Związek Kombatantów RP i Byłych Więźniów Politycznych zorganizował tego dnia również konferencję poświęconą bohaterskim polskim żołnierzom, biorącym udział w Bitwie pod Lenino. Wziął w niej udział minister Michał Syska, który podziękował za obecność i nieustające zaangażowanie kombatantów w pielęgnowanie pamięci o polskiej historii, szczególnie wśród młodszych pokoleń. Wyraził również wdzięczność za solidarną obecność całego środowiska kombatanckiego na dzisiejszych uroczystościach.

- Z każdym dniem pracy w Urzędzie przekonuję się jak skomplikowana jest polska historia. Dziś na Powązkach Wojskowych wieniec poległym pod Lenino składał ze mną Prezes Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. To nie kombatanci chcą dzielenia żołnierskiej krwi. Robią to dla swoich celów niektórzy politycy. Rodziny żołnierzy 1 i 2 Armii WP to setki tysięcy osób. To Polki i Polacy, którzy chcą być dumni ze swoich dziadków, którzy walczyli o Polskę. Wszystkim im należy się szacunek. – mówił w czasie konferencji Zastępca Szefa Urzędu.

 

Pełne przemówienie Szefa Urzędu, ministra Lecha Parella, wygłoszone przed Grobem Nieznanego Żołnierza:

Szanowni Państwo,

stajemy dziś przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, aby wspólnie oddać hołd żołnierzom 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki, którzy w dniach 12–13 października 1943 roku stoczyli krwawy bój pod Lenino.

Pamięć o tym wydarzeniu, o żołnierskiej ofierze, jest częścią historii naszej Ojczyzny.

Refleksje nad znaczeniem tej bitwy, odciskały się w polskiej zbiorowej świadomości w różny sposób. W okresie PRL budowano mit walki o „nowy świat” według obowiązującej wówczas komunistycznej ideologii. Z czasem po 1989 roku – w nowej wolnej Rzeczypospolitej – powracało pytanie o prawdę historyczną w pełnym zakresie: o czyny, o ofiarność, o motywy i o skutki.

Mówiliśmy wreszcie głośno o tym, o czym wcześniej mówić nie było wolno w takim zakresie, jakbyśmy chcieli: o Polskich Silach Zbrojnych na Zachodzie, o bohaterach podziemia niepodległościowego, o sowieckich zbrodniach na naszym narodzie.

Rocznica Biwy pod Lenino schodziła na dalszy plan, tak jak cały czyn żołnierski w Wschodzie. A w ostatnich latach wręcz to dziedzictwo uważane było za wstydliwe czy kłopotliwe.

Moim zadaniem jest odtąd przywrócić prawdę. Powiedziałem: prawdę. A prawdą jest to, że krew żołnierska nie może być odtąd dzielona na lepszą czy gorszą.

Formalna decyzja o decyzja o formowaniu 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki podjęta została w maju 1943 roku. W zamierzeniu jej oddziały miały stać się narzędziem w wielkiej grze politycznej, prowadzonej przez rząd sowiecki.

Nie mogli o tym jednak wiedzieć przyszli żołnierze tej armii. Zgłaszając się do wojska nie dokonywali przecież politycznych wyborów, ani też WCALE nie wybierali najkrótszej drogi do Ojczyzny - jak potem usiłowano wmawiać. Tak, jakby mieli oni jakikolwiek wybór. Jakby ktoś z nich świadomie decydował, czy chce służyć u Andersa czy u Berlinga.

Taką decyzję podejmował sam Berling, który zdradził Polskę i garstka towarzyszących mu komunistów. Natomiast zwykli żołnierze nie mieli na to wpływu. Przyszli szeregowi czy podoficerowie, zdążali do Sielc, gdzie Dywizja była organizowana. Była to droga jedyna. Jedyny realny sposób wyrwania się gułagów, kołchozów, kopalń albo innych miejsc pracy przymusowej na terenie Sowietów.

Bardzo wielu bowiem nie udało się dołączyć wcześniej do armii generała Andersa. Wielu z nich o fakcie formowania się tej armii nic nie wiedziało. Ta informacja była przed nimi ukrywana. Wielu innym dotarcie do niej utrudniano lub uniemożliwiano. Często też umyka naszej świadomości taki istotny fakt, że ci, którzy po amnestii ruszyli do Andersa - tracili zarazem możliwość, nawet tego nędznego wyżywienia, jakie dostawali, w dotychczasowym miejscu. W tych warunkach, wraz z głodem szerzył się tyfus, który pochłonął tysiące istnień.

Większość z tych, którzy do Andersa nie zdążyli, wstąpiła do 1 Dywizji bo chciała po prostu wykorzystać tę jedyną pozostawioną im szansę, by wyrwać się z piekła zsyłki. Byli wcześniej takimi samymi ofiarami sowieckich represji jak andersowcy. Tak samo nienawidzili swoich oprawców.

W tym roku obchodzimy 85 rocznicę masowych deportacji. Składając hołd ich ofiarom bylibyśmy winni fałszu, nie pamiętając, że tak wielu zesłańców zasiliło polskie wojsko: nie tylko jedno.

Znam tę historię także z własnej rodziny. Mój krewny, zesłany wraz z matką w 1940 roku w lasy nad Morzem Białym nie tylko, że nic nie wiedział o Andersie. Wstąpienie do armii Berlinga było dla niego tak wielką szansą na powrót do Kraju, tak wielkim pragnieniem, że aby zostać przyjętym, podał się za starszego, niż był w rzeczywistości. Był w Sielcach, walczył pod Lenino a jeszcze później forsował przyczółek czerniakowski.

Pamiętam nasze rozmowy. Jego opowieści o tym, jak źle byli traktowani zwykli żołnierze przez oficerów, którzy w zdecydowanej większości byli oficerami sowieckimi. Byli oni tak znienawidzeni, że wielu z nich zginęło w pierwszych chwilach szturmu: nie od kul niemieckich, ale zastrzeleni przez swoich podkomendnych.

Pamiętam też bardzo dobrze moją nieprzejednaną postawę wobec niego. Byłem wówczas człowiekiem dużo młodszym, aktywnym działaczem antykomunistycznym, któremu wydawało się, że ktoś, kto walczył po tamtej stronie jest współwinny komunizmowi w Polsce. Musiało minąć wiele lat, musiałem spotkać wiele innych wspaniałych osób, żeby zrozumieć, jak bardzo go krzywdziłem swoją oceną. Sęk w tym, że tego typu niedojrzała ocena dominowała w ostatnich latach. Ale mówimy temu: koniec.

Powtórzę więc: nie było ani winą ani wyborem tych żołnierzy, że wyzwalali nasz kraj spod okupacji hitlerowskiej ramię w ramię z Armią Czerwoną. Tak zrządził los i wielka historia.

Kościuszkowcy potwierdzili swoją waleczność na całym wiodącym od Lenino do Berlina bojowym szlaku. Toczyli zmagania na wiślanych przyczółkach pod Dęblinem i w Warszawie. Walczyli w Gdyni, na Wale Pomorskim i Kołobrzegu, na przeprawach przez Odrę i Nysę, pod Budziszynem i w Berlinie. Wszędzie dawali przykłady bohaterstwa i poświecenia. Wierzyli, że niosą wolność Ojczyźnie.

Byli posyłani do walk sowiecką metodą: bez należytego rozpoznania i przygotowania. Ginęli, traktowani bezceremonialnie. Jak mięso armatnie. Tak było już przecież w ich pierwszej bitwie – pod Lenino.  Towarzyszyły im w tej drodze formowane kolejne dywizje i brygady noszące imiona Kilińskiego, Traugutta i innych bohaterów walk o niepodległość. To wielki paradoks, że postaci polskich patriotów wykorzystane zostały przez komunistów tak instrumentalnie. Podobnie jak fakt, że obok wojskowych kapelanów działali pełną parą wojskowi politrucy. Tacy jak Przymanowski czy Putrament.

Całkowicie zdajemy sobie sprawę z politycznego uwikłania politycznych kręgów, tzw. Związku Patriotów Polskich i najwyższych dowódców 1. i 2. Armii. Nie może ono jednak przesłaniać tych kart, które zapisali zwykli żołnierze. Spośród 400 tysięcy z nich ok. 17 tysięcy poległo w walkach, a aż 40 tysięcy zostało rannych.

Szanowni Państwo: Czy to jest tylko sprawa historyczna, że tu stoimy? Czy nasza dzisiejsza uroczystość jest tylko hołdem dla poległych i rannych? W moim zamierzeniu – nie. Gdybyśmy tylko ograniczali się do złożenia wieńców i modlitwy, nasza obecność tutaj byłaby niepełna. Jakie więc wnioski wyciągamy z historii?

Otóż obchodzimy dziś ten dzień uroczyściej niż dotąd, ponieważ chcemy coś przekazać wszystkim naszym obecnym i przyszłym pokoleniom żołnierzy. Wielu ma swych rodzinach dziadków i pradziadków, którzy służyli w polskiej armii na wschodzie. Chcę Wam powiedzieć: powinniście być z nich dumni.

Po drugie nie musicie się obawiać, że ktoś kiedyś waszą krew, jeśli przyjdzie ją wam przelać, będzie różnicował. Albo że powiedzą Wam, że Wasz pesel zaczyna się niewłaściwą cyfrą. Żołnierze wiedzą, o czym mówię. Nie może tak być i nie będzie. Służycie Polsce tak jak tamci: na zachodzie, na wschodzie czy w Kraju. Ich pamięci oddajemy dziś cześć.

Zwracam się do Państwa, drodzy kombatanci, do młodszych pokoleń, do rodzin poległych, do każdego, któremu leży na sercu dobro Ojczyzny: niech przeszłość przestanie nas dzielić. Wspólnoty narodowej nie da się budować na podziałach. Musimy ją tworzyć na szacunku dla wszystkich, którzy służyli i służą Rzeczypospolitej. Chwała naszym wszystkim bohaterom.

 

Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/kombatanci/albums/72177720329656638/

fot. Jakub Pietrzak / UdSKiOR

Biuletyn Kombatant

nr 9 (417) wrzesień 2025

09wrzesien

Pożegnania

Z głębokim smutkiem zawiadamiam,

że 10 października 2025 roku zmarł

 

ŚP

Mirosław Chojecki

 

urodzony 1 września 1949 roku w Warszawie.

Więcej…