Podczas walk o Narwik z kwietnia - czerwca 1940 r. okręty wojenne aliantów niestrudzenie ostrzeliwały stanowiska Wehrmachtu, stając się dla Niemców prawdziwą zmorą. Niektóre z nich wzbudziły przy tym wśród żołnierzy niemieckich szczególną nienawiść – połączoną ze strachem. Do tego grona należały dwa polskie niszczyciele: ORP „Grom” i ORP „Błyskawica”.
Zwłaszcza pierwszy – dowodzony przez kmdr. ppor. Aleksandra Hulewicza – przykuł uwagę Niemców, którzy nazywali go „widmem” lub „potworem”.
Przegrana wojna obronna Polski 1939 roku to nie był „Finis Poloniae”
6 października 1939 roku ustały na ziemi polskiej walki toczone w wojnie obronnej przez wojska polskie z siłami wrażymi niemieckich i sowieckich agresorów. Nie oznaczało to jednak, że armia polska nie podejmie dalszych działań zbrojnych wymierzonych w odwiecznych wrogów, którzy rozszarpali raz jeszcze ciało naszej Ojczyzny. Naród polski i jego siły zbrojne nie złożyli bowiem broni. Do walk stanął zaczątek podziemnej armii zbrojnej, jakim był pierwszy oddział partyzancki mjr. Henryka Dobrzańskiego „Hubala”, stanęła powstająca w kraju wojskowa i cywilna konspiracja, stanęły odbudowujące się na ziemi francuskiej polskie siły zbrojne. To tam, do Francji, dotarły poprzez Wielką Brytanię okręty Polskiej Marynarki Wojennej, dotarły drobne resztki polskich lądowych sił zbrojnych, a przede wszystkim przeniknęły tysiące młodych Polaków, aby na obcej ziemi, ale pod polskim dowództwem, stanąć do walki zbrojnej z niemieckim i sowieckim wrogiem.
Jako pierwsi stanęli do niej w kwietniu 1940 roku na wodach południowej części Morza Norweskiego marynarze Polskiej Marynarki Wojennej, służący na okręcie podwodnym ORP „Orzeł”, niszczycielach ORP „Błyskawica”, „Burza”, „Grom” oraz statku floty handlowej „Chrobry”, który został przejęty do służby w alianckich siłach morskich. Okręty te wespół z okrętami naszych sojuszników stanowiły odpowiedź na obecność niemieckiej Kriegsmarine na wodach norweskich, co było związane z rozpoczęciem wiosną 1940 roku przez hitlerowskie Niemcy przygotowań do inwazji w Norwegii. Celem jej było opanowanie portów północno-norweskich, wśród nich portu Narwik, oraz zabezpieczenie biegnącej stąd na wschód, ku granicy ze Szwecją, linii kolejowej. Była ona wykorzystywana do przewozu ze Szwecji do Niemiec, po przeładunku w Narwiku, drogocennej dla Niemców rudy żelaznej, dobywanej w szwedzkiej miejscowości Kiruna. Przewidziane do działań w Norwegii siły niemieckie miały – jak planowano – liczyć około 150 tys. żołnierzy i składać się z jedenastu dywizji piechoty i dwóch dywizji górskich.
Niemieckie niszczyciele w porcie w Narwiku (dokładna data nieznana). Fot. Wikipedia/cc/Bundesarchiv.
Stan sił zbrojnych Norwegii w przededniu inwazji niemieckiej
Licząca przed wybuchem II wojny światowej 3 miliony ludności Norwegia dysponowała bardzo słabą siłą zbrojną. Siły lądowe liczyły zaledwie 1900 oficerów i 12 tys. szeregowych zorganizowanych w sześciu dywizjach piechoty. Liczba żołnierzy na wypadek inwazji miała wzrosnąć do 17,5 tys., zaś po ogłoszeniu mobilizacji, której jednak nie przeprowadzono, do 100 tys. Lotnictwo norweskie składało się ze 115 przestarzałych technicznie samo lotów, a stan marynarki wojennej wynosił 1450 marynarzy. Były nimi cztery okręty obrony wybrzeża, dwa stawiacze min, dziewięć niszczycieli, dziewięć okrętów podwodnych oraz jednostki patrolowe i kutry torpedowe.
Walki okrętów Polskiej Marynarki Wojennej z niemiecką Kriegsmarine na wodach u wybrzeży Norwegii
W nocy z 2 na 3 kwietnia 1940 roku wyruszyły z portów niemieckich pierwsze transporty morskie, kierując się ku brzegom Norwegii. Polski okręt ORP „Orzeł” wchodzący w skład zespołu 19 alianckich okrętów podwodnych, 8 kwietnia wykrył wśród nich płynącą bez bandery obcą jednostkę morską. Została ona zidentyfikowana jako niemiecki okręt transportowy „Rio de Janeiro”. Kiedy dowództwo tego okrętu nie zastosowało się do nadanych mu sygnałów ostrzegawczych, został zatopiony dwiema torpedami wystrzelonymi z „Orła”. Bezsporne okazało się, że storpedowany okręt przewoził niemieckich żołnierzy, o czym świadczyły ich trupy w mundurach Wehrmachtu pływające po wodzie oraz ranni żołnierze wyłowieni z morza przez norweskich rybaków. ORP „Orzeł” służył Polsce jeszcze tylko przez dwa miesiące. 8 czerwca 1940 roku został bowiem wraz z marynarzami zatopiony przez Niemców na Morzu Północnym na wysokości norweskiej miejscowości Kristiansand.
Oprócz okrętu podwodnego ORP „Orzeł” do działań na Morzu Norweskim został także zaangażowany w kwietniu 1940 roku dywizjon polskich niszczycieli w sile: ORP „Błyskawica”, ORP „Burza” i ORP „Grom”. Od września 1939 roku do kwietnia 1940 roku okręty te, które z chwilą wybuchu wojny przypłynęły do Wielkiej Brytanii i pełniły służbę na wodach otaczających to państwo, a nawet i u brzegów Niemiec, zostały skierowane do działań wojennych na wody południowej, a następnie północnej Norwegii. W ramach tej służby dywizjon polski został wcielony do brytyjskiego zespołu niszczycieli, a patrolując wybrzeże norweskie i walcząc w rejonie miasta i portu Narwik oraz portu Harstad, zadawał Niemcom dotkliwe straty w ludziach.
ORP „Grom”, czyli „potwór z Narwiku” Fot. NAC
Jeden z okrętów polskiego dywizjonu ORP „Grom” – 4 maja 1940 roku w godzinach porannych oczekując nieruchomo na dokonywaną zmianę wachty – został na wodach norweskiego fiordu Ofot, naprzeciwko wejścia do Rombaksfjordu zaatakowany przez pojedynczy niemiecki samolot bombowy Heinkel He 111 wiązką kilku bomb zrzuconych z wysokości ok. dwóch tysięcy metrów. Dwie z nich trafiły w śródokręcie „Groma”, powodując jego przełamanie na dwie części i zatonięcie w ciągu 2–3 minut. Śmierć poniosło 59 marynarzy, w tym jeden oficer, 25 podoficerów i 33 szeregowych marynarzy, natomiast ranne zostały 24 osoby, w tym jeden oficer; uratowało się zaś 17 oficerów oraz 37 podoficerów i szeregowych marynarzy (razem 154 osoby), jakkolwiek do nich, jako rozbitków, Niemcy otworzyli ogień z karabinu maszynowego umieszczonego na łodzi patrolowej. Po zatonięciu „Groma” pozostałe dwa niszczyciele z polskiego dywizjonu (ORP „Błyskawica” i ORP „Burza”) zostały odwołane do dalszej służby w dniu 10 maja 1940 roku do Wielkiej Brytanii.
Zatonięcie ORP „Grom” i ORP „Orzeł” to nie były jedyne straty, jakie poniosła flota polska u wybrzeży norweskich. 17 maja 1940 roku został zatopiony bombami przez niemiecką Luftwaffe polski statek handlowy „Chrobry”, który przewoził na swoich pokładach batalion gwardii irlandzkiej oraz wiózł z Norwegii pocztę od polskich żołnierzy walczących tam w tym czasie.
Inwazja Niemiec na Danię i Norwegię
W kwietniu 1940 roku zmienił się obraz działań wojennych wokół wybrzeży norweskich. Do walk wkroczyły bowiem niemieckie siły lądowe. 9 kwietnia niemiecki XXXI Korpus Armijny przekroczył granicę III Rzeszy z Danią, spadochroniarze niemieccy zajęli wszystkie lotniska duńskie, a jednocześnie niemieckie desanty morskie wylądowały na duńskiej wyspie Zelandii. W takiej to sytuacji rząd duński skapitulował, nie podejmując walki z hitlerowskimi Niemcami. Tego samego dnia, 9 kwietnia, Niemcy wylądowali również w Norwegii, opanowując cztery największe porty norweskie: Oslo, Bergen, Trondheim i Narwik oraz większość norweskich ośrodków mobilizacyjnych, umacniając się w wielu punktach wzdłuż wybrzeża od Oslo po Narwik, mimo wręcz zaciekłego oporu, jaki stawiły norweskie siły zbrojne. Po wykonaniu przez Wehrmacht desantu morskiego na wybrzeże norweskie rząd Norwegii, proklamując walkę z Hitlerem, zwrócił się do mocarstw zachodnich o pomoc militarną i wsparcie moralne.
ORP „Błyskawica” na powojennej fotografii z 1947 roku. Fot. Wikimedia, domena publiczna
W odpowiedzi na ten apel wojska państw sprzymierzonych (oddziały francuskie i brytyjskie) wylądowały między 14 a 19 kwietnia w trzech portach norweskich: Harstat, Namsos i Andalsnes , tworząc dwa rejony działań: jeden w środkowej i jeden w północnej Norwegii. W wyniku stoczonych walk wojska alianckie zostały jednak zmuszone pod osłoną nocy z 1 na 2 maja i z 2 na 3 maja do wycofania się ze środkowej Norwegii, koncentrując swój cały wysiłek bojowy na mieście i porcie Narwik, ale ten został oddany na skutek zdrady norweskiego pułkownika, dowódcy garnizonu, Niemcom bez walki. W ręce niemieckiej dywizji górskiej dostały się magazyny wojskowe dobrze zaopatrzone w broń, amunicję, odzież i żywność, a oddziały 6. norweskiej dywizji piechoty zostały zepchnięte z rejonu Narwiku do odległej o 34 kilometry granicy ze Szwecją. W tym czasie, jako wzmocnienie alianckich sił zbrojnych do walki z Niemcami w Norwegii, płynęła już tam polska Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich.
I część dodatku specjalnego do biuletynu Kombatant z okazji 80. rocznicy bitwy o Narwik. (Oprac. Bogusław Nizieński)